piątek, 26 grudnia 2014

Przepraszam! :(

Przepraszam, przepraszam, przepraszam!! Miał być rozdział w połowie grudnia, jednak gdy dopisywałam coś na telefonie niechcący zapiast zapisać opublikowałam cały rozdział i w panice usunęłam go nie zapisując wcześnuej treści i jak na złość dzisiaj stało się prawie to samo  :'(
W każdym razie rozdział muszę napisać od nowa i pojawi się dopiero w 2015.
Jeszcze raz przepraszam.
Nie gniewajcie się.

niedziela, 2 listopada 2014

1| I can't believe you let me down, but the proof's in the way it hurts'


~ ~

Pierwszy dzień w nowej szkole zapowiadał się naprawdę obiecująco.



Stojąc przed lustrem poprawiałam swój strój. Byłam podekscytowana i pełna energii, bo chciałam zacząć ten ostatni rok jak najlepiej. Westchnęłam, po czym zabrałam torebkę i zeszłam do kuchni.
-Gotowa. -podziałam do mamy, która zmywała naczynia po śniadaniu.
-Poczekaj zaraz Cię zawiozę. -odparła.
Usiadłam na krześle i zaczęłam patrzeć w przestrzeń bez większego sensu.
-Jedziemy. -oświadczyła Ellen i udała się do przedsionka aby założyć buty. Poszłam w jej ślady i już po chwili odjeżdżałyśmy z podjazdu. Ku mojemu zaskoczeniu o 6.30 na ulicy jeździło już sporo aut, a droga nie zajęła nam dziesięciu minut, tylko dwadzieścia. Budynek szkoły był ogromny! Wzięłam głęboki wdech i żwawo weszłam do środka. 
Sporo uczniów patrzyło na mnie sceptycznym wzrokiem, który pytał "Kim ona jest?". Ja zaś (za pomocą jednej, bardzo miłej dziewczyny) skierowałam się do sekretariatu, który swoją drogą znajdował się na końcu korytarza. W środku było bardzo przytulnie. Przynajmniej bardziej niż się spodziewałam. Podłogę pokrywała beżowa wykładzina, w rogu przy drzwiach wejściowych stała duża kserokopiarka. Jedna ściana była obsmarowana różnymi certyfikatami i nagrodami. Wszędzie pałętały się rośliny w plastikowych donicach. Pomieszczenie przedzielał kontuar z ciemnego drewna, zastawiony drucianymi koszyczkami na dokumenty. Za biurkiem siedziała czarnowłosa okularnica w białej koszuli. Kobieta spojrzała na mnie.
-W czym mogę pomóc?
-Nazywam się Laura Marano... -urwałam. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Nim się obejrzałam sekretarka zaczęła grzebać w stercie papierów na swoim biurku, aż wreszcie wstała i podeszła do mnie-To twój plan lekcji numer szafki i kod do niej oraz mapka szkoły.
Wyjaśniła mi jak w ciągu dnia przemieszczać się z klasy do klasy, pokazując najdogodniejsze trasy i wręczyła arkusz, na którym miał podpisać się każdy nauczyciel, a po lekcjach miałam jej go oddać. Pożegnała mnie z uśmiechem, życząc powodzenia.
Od środka zżerał mnie potworny stres. Nigdy nie przeprowadzałam się z miasta. 
Stanęłam przed szafką. Westchnęłam i zabrałam się do wpisywania kodu. O dziwo otworzyła się bez problemów. Zostawiłam w niej tylko kurtkę. Patrząc na plan szłam przed siebie. Na szczęście inni ludzie omijali mnie łukiem. Pierwszy był angielski ze Smith'em. Według zaleceń sekretarki skierowałam się do klasy 410 na czwartym piętrze. Schody. Fakt, moja kondycja równa się 0, ale to nie znaczy, że nie lubię wchodzić po schodach. Chociaż nie. Jednak nie lubię schodów. Gdy już znalazłam się na upragnionym piętrze, zaczęłam szukać sali lekcyjnej.
Weszliśmy po dzwonku. Nowe twarze zaciekawiły mnie na samym początku. Kilka czarnoskórych osób (nie jestem rasistką) jeden chłopak ze skośnymi oczami i kilku Europejczyków (to było widać na pierwszy rzut oka.)
-Dzień dobry.-przywitał nas nauczyciel gdy usiedliśmy w ławkach. Ja wybrałam tą ostatnią przy oknie. Sala nie była duża, ale za mała też nie. Jasnobeżowy kolor ścian nie rzucał się w oczy, a nawet uspokajał. Mężczyzna usiadł przy biurku i sprawdził listę obecności. Na chwile zatrzymał się przy moim nazwisku, przebiegł oczami po klasie, po czym zatrzymał wzrok na mnie. Kilku uczniów podążyło za jego spojrzeniem. Głupio się poczułam i spuściłam głowę patrząc w blat.
-Choć tu na środek i przedstaw się.-te słowa zadziałały na mnie jak zimny prysznic. Nie lubiłam mówić o sobie. Nauczyciel zachęcił mnie gestem ręki. Wybełkotałam kilka zdań i usiadłam na miejsce. Lekcja dłużyła się niemiłosiernie, bo monolog pana Smitha nie miał końca.
Po dzwonku powoli spakowałam książkę (dostałam ją na początku lekcji) i wyszłam z klasy. Po korytarzu chodziło mnóstwo ludzi. Wszyscy chcieli jak najszybciej dotrzeć pod swoją klasę. Musiałam się jakoś przecisnąć przez ten tłum.
WOS z panią Webber to chyba najlepsza lekcja jaka mogła być w tym dniu. Ta kobieta była genialna. Co prawda tez kazała mi się przedstawić, ale nie było tak źle. Kazała na następną lekcje przynieść swoje zdjęcie z dzieciństwa. Powiedziała, że będziemy porównywać siebie ze zdjęcia, z teraźniejszym sobą. Gdy wyszłam z klasy zaczepił mnie wysoki chłopak.
-Hej. Jesteś tu nowa-stwierdził-Siedziałem za tobą na WOS-ie. Jestem Ross Lynch. Skąd jesteś?-Ross był mega przystojny. W ogóle zdziwiłam się, że do mnie zagadał.
-Cześć. Jestem Laura Marano. Przyjechałam z Polski-przedstawiłam się. Czekoladowe oczy chłopaka rozbłysły.
-Jesteś Polką? Gdzie to w ogóle jest? Dobre macie tam jedzenie? Jaka jest wasza kultura? Obchodzicie Halloween? A Boże Narodzenie? 
-Ktoś ci mówił, że dużo gadasz?-przerwałam mu z uśmiechem.
-Taak.-przyznał-Gdzieś już to słyszałem.-zaśmiał się.-Chcesz zjeść ze mną lunch?
-Pewnie. Gdzie się spotkamy?
-Przy wejściu ma stołówkę?-spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Zrozumiał.
-Zróbmy inaczej. Co masz na piątej lekcji?
-Chwilka.-z torebki wyjelam pognieciony plan lekcji- Zajecia artystyczne w sali 246.
-Będę czekał.-uroczy uśmiech Ross'a powalił mnie na kolana. Słodki Boże. Jak odszedł otworzyłam buzię z wrażenia. Do końca przerwy nie mogłam wyjść z zachwytu, a na lekcjach nie mpgłom się skupić. Minęła piąta lekcjia. Ross tak jak obiecał, czekał na mnie nonszalancko opierając się o ścianę na przeciw klasy. Miło mi się zrobiło. Gdy tylko stanęłam w drzwiach podszedł do mnie i wziął pod ramię. Poczułam się trochę nieswojo. 
-Idziemy?-spojrzał na mnie.
-Tak, ale nie rób tak więcej.-zabrałam rękę.

wtorek, 21 października 2014

Witajcie!

Aloha ludu!
Tu Chloe Ratliff. Boże nie wiem co tu napisać :/ 
Blog będzie o Raurze, ale pojawią się też inne wątki miłosne :)
Zapraszam na rozdział pierwszy. Niestety nie wiem kiedy będzie. Nie będę określała konkretne dni, bo wiem, że nie wyrobię się w czasie. (Nigdy się nie wyrabiam)
Do napisania!